Quantity doesn't mean quality

Nie wiem jak to jest z Wami, ale dla mnie największym problemem w blogowaniu jest wybranie tematu posta. Raz mam milion pomysłów, kiedy indziej potrafię siedzieć i gapić się w monitor bez jakiejkolwiek wizji. Czasami coś mi wpada do głowy nagle i od razu wiem, jak się rozpisać, a jeszcze innym razem kompletnie nie mam pojęcia, jak myśli ubrać w słowa.

Jednocześnie, mówiąc, że pisanie jest dla mnie problemem, nie mam tego na myśli w złym sensie. Lubię to robić i fakt, że nie znudziło mi się to przez ostatnie dwa lata, coś tam trochę znaczy, jednak chciałabym w tych moich drobnych zapiskach mimo wszystko od czasu do czasu coś wartościowego przekazać.

Dużo się w ostatnich latach potworzyło nowych blogów, sporo na prawdę fajnych, ale też dużo takich, których autorom zamarzyły się darmowe przedmioty i nie wiadomo jaka sława. No cóż, wiadomo, nie wszystko przychodzi od razu, co mogło rozczarować parę osób próbujących swoich sił w blogosferze. Prawda jest taka, że liczy się jakość, a nie ilość, a przez tą zwiększającą się ilość, ucierpiała jakość. 

Osoby, które piszą, żeby pisać, czy robią zdjęcia, bo jest to ich pasja i chcą się nią dzielić, oberwały przez taki właśnie "spam". Jest sporo blogów, które nie są tak docenione, jak powinny być, a ich przesłanie najzwyczajniej w świecie ginie w lawinie tego spamu. Oczywiście nie chcę nikogo urazić, bo jeżeli zamysłem pierwotnym prowadzenia bloga były współprace, ale przy okazji jakaś osóbka znalazła sposób na realizowanie siebie, to absolutnie nie mam zastrzeżeń, ale jeżeli chcecie porzucić swoją stronę po dwóch miesiącach, bo nie widzicie pożądanych efektów, to serio, moim zdaniem nie warto się za to zabierać. 

Dzisiaj zostawiam Was już tylko z kolejną porcją zdjęć z Londynu, tym razem bardziej od strony wypoczynkowej niż turystycznej, brakuje mi u nas w Trójmieście takich dużych parków, w których można sobie na prawdę odpocząć od tych otaczających nas z każdej strony samochodów, zabieganych ludzi i hałasu, do napisania! xxx